XVI Niedziela Zwykła
Refleksja
Znowu wróciliśmy pod dęby Mamre, gdzie trzej tajemniczy wędrowcy nawiedzili Abrahama. W opowieść uwagę zwraca spokój. I ten szczegół o przygotowaniu poczęstunku: Prędko zaczyń ciasto - choćby najprędzej, to przecież musiało potrwać. Abraham zaś podążył do trzody i wybrawszy tłuste i piękne cielę, dał je słudze, aby ten szybko je przyrządził. To musiało trwać jeszcze dłużej. Nikt się nie śpieszy - ani Abraham, ani jego goście, ani Sara. Mają czas na przygotowanie poczęstunku, aby mieć potem czas dla siebie i gości. Abraham tyle uwagi i czasu poświęcił ludziom, których zobaczył wtedy pierwszy raz. Stara tradycja dopatruje się tu tajemniczej wizyty samego Boga. Coś podobnego, choć w innej scenerii, opowiedział Ewangelista. Marta i Maria (i Łazarz, ich brat) mają gościa. Jest nim Jezus. Obie siostry (choć każda inaczej) mają czas dla gościa, dla człowieka (to nie bóstwo było widać, a Jezusowe człowieczeństwo). Poczęstunek, rozmowa. Także z tej relacji tchnie spokój. Zatrzymać się przy ludziach, a okaże się, że zatrzymaliśmy się przy Bogu. Ugość człowieka, a ugościsz Boga. Taka jest logika Wcielenia. Nie było wtedy zegarków z sekundnikami. Dziś, niestety, są. I śpieszymy się. Ostatnio usłyszałem: "Wiesz, ile można powiedzieć w pięć sekund!". Można, ale po co? Można do kogoś zaglądnąć na pięć minut. Można i do kościoła wpaść jak do piekarni po dwie bułeczki. Powiesz, że
lepiej na chwilę zatrzymać się przy człowieku lub Bogu niż wcale. Niby tak. Ale w tej racji czuję jakiś wewnętrzny fałsz, z którego wyrasta zaklęcie: "nie mam czasu". Dobrze wiem, że on ma czas, ale wolę udawać, że mu wierzę. Tak wygodniej. Jutro on uwierzy. On, człowiek. A Bóg nie będzie się upominał. Poza tym - mam tyle do zrobienia. Tyle dobrego, pożytecznego, ważnego, a nawet pobożnego. Panie Boże, to dla Ciebie ta cała krzątanina, nie mam czasu na modlitwę, a zresztą, modlę się moimi dobrymi czynami. A Jezus odpowiada: Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego.
To strata czasu! Różne sytuacje potrafimy kwitować tym okrzykiem. I chorobę, i serdeczną pogwarkę z drugim człowiekiem, i wstąpienie do klasztoru, i lekturę, i pójście na spacer. Strata? Może i strata. A zysku nie widzisz? Czy Abraham zyskał? I to dużo. Można powiedzieć, że zyskali wszystko - on i Sara. Zyskali obietnicę: Za rok wrócę do ciebie, twoja zaś żona Sara będzie miała wtedy syna. I tak się stało. A Marta i Maria? Zyskały wiele. Gdy umarł ich brat Łazarz, Jezus, stanąwszy przy grobie, zawołał: "Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!". Przeczytaj o tym w Ewangelii (J 11), a przekonasz się, jak wielkim zyskiem dla obu sióstr była wiara, która rosła i umacniała się, gdy dla Jezusa "traciły czas".
W codziennych kontaktach z drugim człowiekiem czas poświęcony komuś zwykle do nas wraca jako zysk - czasem jako radość, czasem jako spokój ducha, czasem jako odkrycie nowych głębi czyjejś (lub własnej) osobowości, czasem jako rozwiązanie problemów, czasem jako potwierdzenie podjętych decyzji. Tym bardziej czas poświęcony Bogu wróci do nas jako zysk. A Bóg jest hojniejszy niż ludzie. Jeśli kogoś tu razi słowo "zysk", to niech każdego dnia poświęci i ludziom, i Bogu trochę czasu tylko dlatego, że kocha i ludzi, i Boga.
ks. Tomasz Horak
Złota myśl tygodnia
Innych można prowadzić tylko tą drogą, którą się samemu idzie.
św. Edyta Stein
Patron tygodnia - 21 lipca
Błogosławiony Franciszek Maria od Krzyża Jordan, prezbiter
Jan Chrzciciel Jordan urodził się 16 czerwca 1848 r. w Gurtweil, w pobliżu Waldshut w Badenii (Niemcy). W trzynastym roku życia, w czasie I Komunii Świętej, doświadczył szczególnej łaski, która stała się zaczynem kapłańskiego powołania. Droga do przyjęcia święceń była długa i trudna, przede wszystkim ze względu na skrajnie trudne warunki materialne rodziny.
21 lipca 1878 r., w wieku 30 lat, przyjął święcenia kapłańskie. Został wysłany przez swojego biskupa do Rzymu na studia języków orientalnych pod skrzydłami Kongregacji Rozkrzewiania Wiary. Szczególnie ważna okazała się jego podróż na Bliski Wschód, gdzie został wysłany w celu praktycznego doskonalenia języków. Rozpoznał tam wezwanie do założenia nowego ruchu w Kościele, poświęconego apostolstwu. Po uzyskaniu błogosławieństwa papieża Leona XIII w dniu 8 grudnia 1881 r. Jordan z dwoma towarzyszami zapoczątkował Apostolskie Towarzystwo Nauczania.
Nie chciał zakładać typowego zgromadzenia zakonnego, ale raczej ruch, który zaangażuje w ewangelizację nie tylko duchownych, ale również świeckich. Władze kościelne wymagały od niego jednak przedstawienia jasnych zasad funkcjonowania. Posłuszeństwo doprowadziło w 1883 r. do przekształcenia dzieła w zgromadzenie zakonne pod nazwą Towarzystwo Boskiego Zbawiciela (salwatorianie). Jan Chrzciciel Jordan przyjął wówczas imię Franciszek Maria od Krzyża. Pięć lat później - 8 grudnia 1888 r. - wraz z Marią Teresą von Wüllenweber (bł. Marią od Apostołów) Franciszek Maria założył Kongregację Sióstr Boskiego Zbawiciela (salwatorianki).
Już w 1889 r. młode zgromadzenie otrzymało propozycję od prefekta Kongregacji Rozkrzewiania Wiary, aby przejąć nowo utworzoną prefekturę apostolską w Assam w Indiach. Mimo skromnych możliwości personalnych i materialnych następował dynamiczny rozwój Wspólnoty. W 1892 r. o. Jordan założył fundacje w Stanach Zjednoczonych i Austrii. W kolejnych latach powstawały misje w Ekwadorze-Kolumbii, Szwajcarii, Czechosłowacji, Brazylii, Rumunii, Belgii, Polsce i Jugosławii, Anglii i Niemczech. Współcześnie członkowie Towarzystwa Boskiego Zbawiciela głoszą Ewangelię w czterdziestu krajach. Na całym świecie działają również siostry salwatorianki oraz salwatorianie świeccy.
Franciszek Maria od Krzyża Jordan zmarł 8 września 1918 r. w szwajcarskim Tafers, gdzie przebywał ze względu na kończącą się I wojnę światową. W 1956 r. jego doczesne szczątki zostały przeniesione do Rzymu i złożone w domu generalnym zgromadzenia. Proces beatyfikacyjny rozpoczął się w 1942 r. W roku 2011 został ogłoszony dekret o heroiczności jego cnót, a 19 czerwca 2020 r. papież Franciszek zatwierdził cud za jego wstawiennictwem. Uroczystość beatyfikacji odbyła się 15 maja 2021 r. w bazylice św. Jana na Lateranie w Rzymie.
Opowiadanie
Misja
Pewien Po długim okresie życia spędzonym na wspólnym studiowaniu oraz medytacji, trzech uczniów postanowiło opuścić swojego mistrza i rozpocząć swoją wędrówkę poprzez świat.
Dziesięć lat później powrócili, aby złożyć wizytę swojemu mistrzowi. Stary mnich kazał im usiąść wokoło siebie, ponieważ wiek nie pozwalał mu już na podniesienie się z miejsca. Każdy z nich rozpoczął opowiadanie swojej historii.
«Ja», rozpoczął pierwszy, głosem pełnym dumy, «napisałem trzy książki i przyczyniłem się do sprzedania milionów ich kopii».
«To znaczy, że zapełniłeś świat papierem», powiedział mistrz.
«Ja», powiedział z radością drugi, «wygłaszałem kazania w tysiącach miejsc».
«To znaczy, że wypełniłeś świat słowami», powiedział mistrz.
W końcu przemówił trzeci.
«Ja przyniosłem ci tylko tę poduszkę, abyś mógł na niej kłaść swoje obolałe nogi», powiedział.
«Tylko ty», powiedział mistrz, «odszukałeś Boga».
Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 138.
Udział w zbawczej misji Kościoła sprawia, że rodzina jest sakramentem Kościoła w świecie, jego skutecznym znakiem, tzn. objawia i urzeczywistnia Kościół Chrystusowy w świecie. Jako taka, rodzina nie jest ze swej natury Kościołem, lecz staje się nim, realizując "kościelne zadanie" jednoczenia ludzi z Bogiem i ludzi między sobą. Stanowi żywą komórkę Kościoła, "Kościół w pomniejszeniu", w znaczeniu małego zgromadzenia w imię Jezusa.
To znaczy, że rodzina chrześcijańska jest prawdziwym Kościołem, o ile stanowi wspólnotę osób, tak w wymiarze wertykalnym - czyli z Bogiem, jak i horyzontalnym - czyli między sobą, uczestnicząc w dziele zbawczym Kościoła, tzn. w realizacji potrójnej misji Jezusa Chrystusa: prorockiej, kapłańskiej i królewskiej. Można rzec:
Każda rodzina chrześcijańska, oparta bezpośrednio na sakramencie małżeństwa, a pośrednio na sakramencie chrztu (i bierzmowania), jest «Kościołem domowym» w znaczeniu ontycznym. Jest bowiem z istoty swojej żywą i podstawową cząstką Nowego Ludu Bożego, wszczepioną w Jezusa Chrystusa, uczestniczącą w Jego potrójnej godności: królewskiej, prorockiej i kapłańskiej, obdarzoną przy swym powstaniu (w oparciu o sakrament małżeństwa oraz związane z nim sakramenty Pojednania i Eucharystii) bogactwem łaski uświęcającej, cnót wlanych i darów Ducha Świętego, a także wyraźnym powołaniem do doskonałości wraz z prawem do łask Bożych potrzebnych w jego realizacji (por. KK 41; KDK 48)" .
bp Andrzej Czaja