IX Niedziela Zwykła - 2 czerwca 2024

Refleksja

Weszliśmy w kolejny miesiąc. Czerwiec. Jest on poświęcony kultowi Najświętszego Serca Pana Jezusa. Dzięki św. Małgorzacie Marii Alackoque bardzo rozwinął się kult do Serca Jezusowego. W tym miesiącu popularne są nabożeństwa z Litanią do Serca Pana Jezusa, które jest skarbnicą łask. Warto sięgać do tej formy modlitwy.

Liturgia Słowa w dzisiejszym dniu uczy nas o świętowaniu dnia Pańskiego. W pierwszym czytaniu słyszymy: "będziesz uważał na szabat, aby go święcić" (Pwt 5,12). I o tym uczy nas także Jezus w dzisiejszej Ewangelii, pokazując że szabat jest po to, aby go uświęcić: "Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat pośród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. Na to faryzeusze mówili do Niego: "Patrz, czemu oni czynią w szabat to, czego nie wolno?"" (Mk 2,23-24). Szabat, dzień święty dla Żydów. Żydzi święcą ten dzień. Nikt, żaden Żyd nie będzie wykonywał żadnych prac, które są zakazane przez prawo. Niestety czas VII w. p.n.e. był czasem niewoli babilońskiej dla Żydów. Szabat, obok obrzezania, stał się wówczas jednym z symboli wyróżniających Żydów i ich religie. A przez to stał się bardzo uciążliwy, przez kierunek ku legalizmowi, pozwalając zaniknąć duchowi szabatu. Usunięto ze świętowania szabatu to, co najważniejsze, to po co on był. Usunięto chęć spotkania się z Bogiem i człowiekiem. Usunięto miłość. Wprowadzono prawo i jego obowiązki.

Jezus, jako Bóg doskonale o tym wiedział i wie. Dlatego tłumaczy sens szabatu: "Szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. Syn Człowieczy jest panem szabatu" (Mk 2,27-28). Jezus przychodzi, aby o tym przypomnieć, przypomnieć co jest najważniejsze w świętowaniu szabatu. Jezus ma żal do faryzeuszy i uczonych w Piśmie, bo zapomnieli o tym, czemu szabat ma służyć, mianowicie spotkaniu z Bogiem, które ma mieć wpływ na życie z innymi ludźmi. Ma on pomóc pogłębiać relację międzyludzkie, z Bogiem i pomóc odpocząć po tygodniu pracy.

Wielokrotnie także i my przychodzimy do Świątyni w niedzielę, czasami pewnie i w tygodniu. Możemy to spotkanie z Jezusem przeżywać w dwojaki sposób, albo jak ów chory, albo jak faryzeusze. Chory wyszedł ze Świątyni zmieniony, zdrowy, wiedział co jest istotą szabatu. Jego myślenie spotkało się z sercem Jezusa. Dopiero wówczas spotkanie z Jezusem mogło go zmienić i go zmieniło! Faryzeusze również wyszli ze Świątyni, ale nie byli odmienieni. Oni nie spotkali się z Jezusem, spotkali się z czymś zupełnie innym: swoim legalizmem, zamknięciem serca i ocenianiem. Nauka z tego płynie prosta. Każde spotkanie z Jezusem ma nas przemieniać. Jeżeli wracamy do swojego życia po spotkaniu z Jezusem i nic się nie zmienia, nie kochasz bardziej swojego męża czy żony, więcej ich obrażasz, pomiatasz rodziną, używasz więcej wulgaryzmów, wracasz do swoich nałogów: alkoholu, zatopienia się w świat telewizji, internetu i gier to jest to tragedia. Spotkanie z Jezusem ma nas zawsze zmieniać. Jeżeli tak nie jest to znaczy, że to nie jest prawdziwe spotkanie z Jezusem. Zmiana zawsze zaczyna się od doświadczenia miłości i życia nią. Panie Jezu, pomóż nam tak mocno przeżywać spotkanie z Tobą, aby wydawało ono prawdziwy plon oparty nie o legalizm i zasady, ale o miłość i zaufanie Tobie. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

ks. Damian Ziemba

Złota myśl tygodnia

Pamiętaj! Człowiek, o którym plotkujesz, jest człowiekiem, za którego umarł Jezus.

ks. Piotr Pawlukiewicz

Na wesoło

Kiedy Adam i Ewa zostali wygnani z raju?

Jesienią, bo wtedy są dojrzałe owoce.

Patron tygodnia - 4 czerwca

św. Piotr z Werony

Piotr urodził się w Weronie pod koniec XII stulecia, w rodzinie dotkniętej wpływami katarów. Studiując w Bolonii, zetknął się z dominikanami. Postanowił do nich dołączyć; stało się to być może jeszcze za życia św. Dominika Guzmana. Jako dominikański kaznodzieja Piotr działał w Mediolanie (1232-1234), Vercelli (1238), Rzymie (1244) i Florencji (1245). W tej ostatniej kontaktował się z siedmioma założycielami serwitów. Konfraternie mariańskie z Mediolanu, Florencji i Perugii uważały go za swojego założyciela.

Głosząc kazania przeciw innowiercom, Piotr działał następnie w Mantui, Pawii, Cesenie i Bergamo. W 1236 r. został przeorem w Como. Podobne urzędy piastował w Asti (1248-1249) i Piacenzie (1249-1250). Podczas pobytu w Asti zajął się założeniem klasztoru dominikanek w Mediolanie. W czerwcu 1251 r. papież Innocenty IV, przebywając w Lombardii, opowiedział Piotrowi, jak wielkie jest zagrożenie herezją. Mianował Piotra inkwizytorem dla okręgów Mediolanu i Como. Jako taki dominikanin nigdy nie uczestniczył w procesach. W Niedzielę Palmową 1252 r. obwieścił publicznie, że podejrzani o herezję mają w określonym czasie wyraźnie zadeklarować swe posłuszeństwo wobec Kościoła. W czasie, gdy powracał z Como do Mediolanu, został napadnięty na drodze przez dwóch heretyków i zamordowany przez jednego z nich. Nie mogąc mówić, w chwili śmierci wypisał swą krwią na ziemi pierwsze słowa symbolu wiary - Credo. Jego zabójca, Karino, nawrócił się, wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego i został bratem konwersem; umarł w opinii świętości.

Innocenty IV ogłosił Piotra świętym już w rok po jego męczeńskiej śmierci. Jego ciało znajduje się w bazylice Santo Eustorgio w Mediolanie. Początkowo jego wspomnienie przypadało na 29 kwietnia; obecnie obchodzone jest 4 czerwca, w rocznicę przeniesienia jego relikwii (w 1340 r.). Piotr z Werony to pierwszy męczennik Zakonu Dominikańskiego.

Opowiadanie

Córka piekarza

Syn pewnego króla, jak zdarza się to w bajkach, zakochał się w pięknej, ale bardzo biednej córce piekarza i ożenił się z nią.

Przez kilka lat dwoje małżonków żyło w wielkiej zgodzie i szczęściu. Po śmierci ojca książę musiał zająć na tronie jego miejsce.

Ministrowie i doradcy czynili wszystko, aby dać mu do zrozumienia, że dla dobra swojego królestwa powinien wyrzec się swojej żony. Królewska żona nie może pochodzić z ludu, winien więc ożenić się z córką jakiegoś króla ościennego państwa. Tylko takim małżeństwem mógł sobie zapewnić pokój i dobrobyt.

Wyrzeknij się jej, najjaśniejszy panie, jest przecież córką piekarza.

Bezpieczeństwo twojego tronu i poddanych jest ważniejsze od wszystkiego.

Tego rodzaju nalegania ministrów były tak usilne, że młody król w końcu ustąpił.

Zostałem zmuszony, żeby się ciebie wyrzec - powiedział do swojej żony. - Jutro będziesz musiała powrócić do ojca. Możesz jednak zabrać ze sobą wszystko to, co uważasz za najcenniejsze.

Tego wieczoru wieczerzali ze sobą po raz ostatni. Panowała cisza. Kobieta zdawała się być bardzo spokojna i wlewała nieustannie wino do królewskiego pucharu.

Pod koniec wieczerzy król zasnął głębokim snem. Zawinęła go wtedy szybko w prześcieradło i zarzuciła sobie na plecy.

O świcie następnego dnia król obudził się już w domu piekarza.

Co to znaczy? - zapytał zdziwiony.

Żona uśmiechnęła się do niego.

Obiecałeś mi, że mogę ze sobą zabrać to, co jest najcenniejsze. Ty jesteś dla mnie tym, co mam na świecie najdroższego.

A ty, co byś ze sobą zabrał?

Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 80.

W sferze życia społecznego sferą wręcz zarezerwowaną wiernym świeckim jest zaangażowanie polityczne. Mam tu na myśli nie szeroko rozumianą politykę w znaczeniu roztropnej troski o dobro wspólne, lecz konkretną realizację polityki, poprzez tworzenie konkretnych programów, dochodzenie do władzy i wykonywanie jej, a co za tym idzie konkretne próby i formy rozwiązywania problemów ekonomicznych, politycznych i społecznych.

W tego typu działalności nie powinni brać udziału duchowni jako słudzy jedności, gdyż związanie się z konkretnym stronnictwem czy partią uniemożliwia realizację posługi jednania. Natomiast powstrzymując się od bezpośredniego zaangażowania politycznego, pasterze Kościoła mogą ewangelizować rzeczywistość polityczną w stylu Chrystusa. Mogą stanowić swoistą "opozycję moralną" wobec praktyki politycznej.

Magisterium Kościoła bardzo wyraźnie apeluje do wiernych świeckich, by nie rezygnowali z udziału w życiu politycznym. Rezygnacja z zaangażowania się w politykę może bowiem prowadzić do sytuacji ułatwiającej dostęp do niej tym ludziom, których idee i postępowanie nie przyczynią się do dobra wspólnego, a mogą wyrządzić wiele szkód zarówno wspólnocie narodu, jak i wspólnocie Kościoła.

bp Andrzej Czaja