XVII Niedziela Zwykła - 30 lipca 2023

Refleksja

Wielkie było zdziwienie św. Edyty Stein, kiedy pewnego dnia, zatrzymała się na chwilę w pustym kościele i stała się przypadkowym świadkiem rozmowy prostej kobiety z Bogiem. Ten dialog bliskich sobie osób bardzo poruszył Edytę, która nie wiedziała, że można w ten sposób przeżywać bliskość Boga. To zdarzenie wywarło wielki wypływ na jej ostateczną decyzję o przyjęciu chrztu w Kościele katolickim. Ani bowiem wiedza filozoficzna, ani mądrość traktatów teologicznych nie stały się dla Edyty miejscem dla tak osobistego doznania Bożej obecności. To była chwila łaski.

o

Królestwo Boże jest najwyższą wartością, której zdobyciu trzeba podporządkować wszystkie inne wartości. Pokazuje to przykład Edyty Stein i wielu ludzi, których ślady stóp przetrwały. Ewangelia nie pozostawia żadnych wątpliwości i decyzja jest jasna: liczne są skarby, ale jest jeden Skarb, istnieje wiele pięknych pereł, ale jest tylko jedna Perła. I tylko dla tego Skarbu oraz tej Perły warto i trzeba sprzedać wszystko, jak zrobili to ludzie z Ewangelii. Jest to konsekwencja tego, iż "Bóg nie może dawać siebie po kawałku, tylko wszystko naraz albo nic" (Mistrz Ekhart, Kazanie 77). I jedyny możliwy typ transakcji z Panem Bogiem to "wszystko za wszystko".

Jeśli mielibyśmy tę przypowieść zastosować do naszej wakacyjnej sytuacji, to sądzę, że Chrystus apeluje do każdego z nas, aby raz jeszcze oddać Mu wszystko. Przybyliśmy tu z różnymi doświadczeniami życia, pełni wdzięczności, świętujący niedzielę, zadowoleni z rodzinnych spotkań, wyjazdów poza miasto. Ale może przyszliśmy też utrudzeni i obciążeni codziennością, obawami zamachów terrorystycznych, ciągłych niepokojów związanych choćby z mizernym wynagrodzeniem za ciężką pracę. Przyszliśmy z całym ogromnym bagażem naszych wielorakich doświadczeń, sukcesów, niekiedy zranień, z planami i nadziejami. Wszystko to trzeba oddać Chrystusowi. Oddać wszystko, aby móc na nowo zachwycić się Chrystusem - Niewypowiedzianą Perłą, jak nazywa Go starożytna tradycja.

I właśnie piękno, niezwykłość owej perły kieruje naszą uwagę, ku drugiej, po jasności decyzji, wyrazistości bohaterów dzisiejszej Ewangelii - są oni ludźmi zachwytu. Umieją odkryć piękno, bezgranicznie się nim zachwycić i zrobić wszystko, aby je pozyskać. To niezrównany zachwyt nad królestwem Bożym, królestwem miłości i pokoju do którego wszyscy dążymy po drogach czasu.

Pamiętaj o perle! To znaczy zachwyć się pięknem. Tu leży klucz do zrozumienia obu ewangelicznych postaci, które naszkicował dla nas Chrystus. Są oni ludźmi jasnych decyzji oraz ludźmi zachwytu, bo są ludźmi miłości.

ks. Leszek Smoliński

Złota myśl tygodnia

Patrzcie na siebie, a bliźniego zostawcie w spokoju. Nie nicujcie bliźnich, bo przecież sami nie jesteście wolni od błędów.

św. Jan Maria Vianney

Na wesoło

Kiedyś do rabina przyszedł młody Żyd i powiedział:

Rabbi, ja już jestem nowoczesny Żyd - ja jestem niewierzący

No dobrze - rzekł rebe - a Torę ty przeczytałeś?

A po co mnie czytać Torę, jak ja jestem ateista?

A o Mojżeszu, prorokach i Dawidzie to ty coś wiesz?

Nie rabbi, dla mnie to bez sensu - ja jestem ateista...

A Dziesięć Przykazań ty znasz?

Oj rabbi, nie znam tego wszystkiego, bo ja jestem ateista...

To jak ty nie czytałeś Tory, jak ty nie wiesz nic o Mojżeszu, prorokach i Dawidzie, jak ty nie znasz tego wszystkiego, to ty jesteś zwyczajny nieuk, a nie ateista"

Patron tygodnia - 1 sierpnia

św. Etelwold

Etelwold urodził się około 912 roku w Winchesterze. Około 938 r. razem ze św. Dunstanem został wyświęcony na kapłana. Towarzyszył mu w Glastonbury, gdzie Dunstan przywracał życie zakonne. Potem objął wyludnione opactwo w Abingdon (Berkshire).

W roku 963 Etelwold został biskupem Winchesteru, gdzie wkrótce zastąpił przy katedrze żonatych duchownych mnichami z Abingdon. Rok później zreformował opactwo w Milton i w New Minster w Winchesterze. W roku 966 odnowił Peterbourgh, a w cztery lata później klasztor na Ely zamienił na opactwo męskie. Potem przyszła kolej na Thorney. Sam w Glastonbury i w Abingdon pracował fizycznie w ogrodzie, w kuchni i przy murarce. Zajęcia tego rodzaju kontynuował w Winchesterze. Zainicjował tam także nowy styl w przyozdabianiu rękopisów oraz przepisywanie tropów i innych zapisów muzycznych. Zawdzięczamy mu też tłumaczenie Reguły benedyktyńskiej.

W roku 970 na synodzie zredagował Regularis concordia, kodeks dla około trzydziestu klasztorów, które istniały w okręgu Wessex i w Mercji. Pomagali mu w tym mnisi z Gandawy i z Fleury. W roku 980 konsekrował katedrę w swym biskupim mieście. Jego wkład w dzieło odnowy kościelnej w Anglii był ogromny.

Zmarł 1 sierpnia 984 r. Kult, który go bezzwłocznie otoczył, podtrzymywały klasztory, tak wiele mu zawdzięczające.

Opowiadanie

Jak Bóg stworzył mamę

o

Dobry Bóg zdecydował, że stworzy... MATKĘ.

Męczył się z tym już od sześciu dni, kiedy pojawił się przed Nim anioł i zapytał: - To na nią tracisz tak dużo czasu, tak?

Bóg rzekł:

Owszem, ale czy przeczytałeś dokładnie to zarządzenie?

Posłuchaj, ona musi nadawać się do mycia prania, lecz nie może być z plastiku... powinna składać się ze stu osiemdziesięciu części, z których każda musi być wymienialna... żywić się kawą i resztkami jedzenia z poprzedniego dnia... umieć pocałować w taki sposób, by wyleczyć wszystko - od bolącej skaleczonej nogi aż po złamane serce... no i musi mieć do pracy sześć par rąk.

Anioł z niedowierzaniem potrząsnął głową:

Sześć par?

Tak! Ale cała trudność nie polega na rękach - rzekł dobry Bóg.

Najbardziej skomplikowane są trzy pary oczu, które musi posiadać mama.

Tak dużo?

Bóg przytaknął:

Jedna para, by widzieć wszystko przez zamknięte drzwi, zamiast pytać: "Dzieci, co tam wyprawiacie?". Druga para ma być umieszczona z tyłu głowy, aby mogła widzieć to, czego nie powinna oglądać, ale o czym koniecznie musi wiedzieć. I jeszcze jedna para, żeby po kryjomu przesłać spojrzenie synowi, który wpadł w tarapaty: "Rozumiem to i kocham cię".

Panie - rzekł anioł, kładąc Boga rękę na ramieniu - połóż się spać. Jutro też jest dzień.

Nie mogę odparł Bóg a zresztą już prawie skończyłem.

Udało mi się osiągnąć to, że sama zdrowieje, jeśli jest chora, że potrafi przygotować sobotnio-niedzielny obiad na sześć osób z pół kilograma mielonego mięsa oraz jest w stanie utrzymać pod prysznicem dziewięcioletniego chłopca.

Anioł powoli obszedł ze wszystkich stron model matki, przyglądając mu się uważnie, a potem westchnął:

Jest zbyt delikatna.

Ale za to jaka odporna! - rzekł z zapałem Pan.

Zupełnie nie masz pojęcia o tym, co potrafi osiągnąć lub wytrzymać taka jedna mama.

Czy umie myśleć?

Nie tylko. Potrafi także zrobić najlepszy użytek z szarych komórek oraz dochodzić do kompromisów.

Anioł pokiwał głową, podszedł do modelu matki przesunął palcem po jego policzku.

Tutaj coś przecieka - stwierdził.

Nic tutaj nie przecieka - uciął krótko Pan. - To łza.

A do czego to służy?

Wyraża radość, smutek, rozczarowanie, ból, samotność i dumę.

Jesteś genialny! - zawołał anioł.

Prawdę mówiąc, to nie ja umieściłem tutaj tę łzę - melancholijnie westchnął Bóg.

Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 36.

Od samego początku Kościół ma świadomość, że jest spadkobiercą i kontynuatorem ludu Starego Testamentu, a zarazem ludem pośród wszystkich ludów ziemi, na którego przeszło dziedzictwo Izraela. Chodzi o to, że mimo ciągłości jest w Kościele nowa jakość. Czytamy w Lumen gentium: "Kościół jest rolą uprawną, czyli rolą Bożą (1 Kor 3,9). Na tej roli rośnie stare drzewo oliwne, którego świętym korzeniem byli patriarchowie i w którym dokonało się i jeszcze się dokona pojednanie Żydów i pogan (Rz 11,13-26). Rolnik niebieski zasadził Kościół jako winnicę wybraną (Mt 21,33n i par.; por. Iz 5,1nn). Prawdziwą winoroślą jest Chrystus użyczający życia i urodzajności pędom, to znaczy nam, którzy przez Kościół trwamy w Nim, a bez Niego nic nie możemy uczynić (J 15,1-5)" (KK 6).

Z tekstu wynika, że wybór "nowego ludu" nie oznacza przekreślenia Narodu Wybranego. Stanowi końcowy etap realizacji Bożego zamysłu. W tej perspektywie Kościół jawi się jako lud osadzony w Bożym wybraństwie i owoc Nowego Przymierza, zapowiadanego przez proroków. Ojcowie soboru stwierdzają, że "Chrystus ustanowił to Nowe Przymierze (...) we krwi swojej, powołując spośród Żydów i pogan lud, który nie wedle ciała, lecz dzięki Duchowi miał się zrosnąć w jedno i być nowym Ludem Bożym" (KK 9). Chodzi o wybór, już nie jednego narodu z wielu. Wybranie dokonało się w zupełnie nowy sposób. Wybierającym jest Chrystus, który, ofiarując siebie samego raz na zawsze (por. Hbr 7,26n; 10,10.14), powołuje wszystkich ludzi i przeznacza ich na własność Bogu (por. 1 P 2,9). W Nim jest też źródło nowej jakości ludu Bożego, jego uniwersalnego, mesjańskiego i eschatycznego charakteru.

Z powszechnością nowego ludu Bożego wiąże się ściśle jego misyjna natura. Ponieważ powołani są doń wszyscy ludzie, "(...) powinien się rozszerzać na cały świat i przez wszystkie wieki, aby spełnił się zamiar woli Boga, który (...) swoje dzieci (...) postanowił zgromadzić w jedno (por. J 11,52)" (KK 13). Gdy mowa o mesjańskim charakterze nowego ludu, trzeba mieć na uwadze nie tylko to, że jego zwierzchnikiem i pasterzem jest zapowiadany od wieków Mesjasz. Członkowie ludu, chrześcijanie (por. Dz 11,26) to ci, którzy mają udział w Chrystusowym namaszczeniu i kształtują lud namaszczonych Duchem Świętym (por. 2 Kor 1,21n; 1 J 2,20.27). Jako tacy cieszą się godnością i wolnością dzieci Bożych oraz mają udział w potrójnej misji Chrystusa: prorockiej, kapłańskiej i królewskiej (por. KK 9, 35-37; KKK 781).

bp Andrzej Czaja