XXII Niedziela Zwykła - 1 września 2024
Refleksja
Dla chrześcijan najważniejsze jest przykazanie miłości. Natomiast jeśli ktoś skrupulatnie przestrzega wszelkich praw, nie przepajając ich miłością, jest daleki od prawdziwej pobożności. Jest to pobożność pozorowana, na pokaz, która prowadzi do zakłamania osobowości. Nie dopuszcza do siebie, że niestety najbardziej oszukuje nie innych, ale siebie samego. Przy takiej postawie człowiek nigdy nie spotka się z Bogiem. To do takich ludzi odnoszą się słowa Jezusa skierowane do faryzeuszy o grobach pobielanych, które na zewnątrz są piękne, a w środku pełne nieczystości.
Skrzywienie, które Jezus wytykał niektórym faryzeuszom, polegające na przywiązywaniu nadmiernej wagi do czystości zewnętrznej zamiast czystości serca, powtarza się także dziś. Martwimy się bardziej zanieczyszczeniem atmosfery, wody, dziurą ozonową, tymczasem wokół zanieczyszczenia serca panuje cisza. Kto na przykład zastanawia się nad zanieczyszczeniem prawdy za sprawą przekręcania informacji? Czy my, bardzo uważający na to, co wchodzi do naszych ust (produkty świeże, a nie przeterminowane), ale nie przykładając wagi do tego, co z nich wychodzi (słowa raniące, agresywne), nie zasługujemy na naganę Chrystusa: "Obłudnicy!"?
Każdy z nas wie doskonale, że należy przestrzegać przykazań. Tylko prawy człowiek, jak śpiewaliśmy w dzisiejszym psalmie responsoryjnym, zamieszka w domu Pańskim. Bóg nie zmusza człowieka do niczego, ale wskazuje mu, że tylko wtedy, gdy będzie żył według przykazań, osiągnie życie wieczne. Czy jednak człowiek tak do końca jest odpowiedzialny za swoje postępowanie, czy właściwie korzysta z wolności danej przez Stwórcę? Tylko wolny wybór pozwala otwierać się na działanie łaski Bożej.
Dzisiaj niemal na każdym kroku widać zacieranie się granic między dobrem a złem. Widząc to, co dzieje się na świecie, wielu mówi: Nie warto być dobrym, nie opłaca się być sprawiedliwym! Przecież ludzie kombinują, oszukują, żyją tak, jakby Boga nie było i mają się całkiem dobrze. Oni nie za często narzekają. Przeciwnie, narzekają ci, którzy żyją uczciwie, przestrzegając przykazań Bożych i kościelnych. Człowiek chce niekiedy dostosować prawo do sytuacji życiowej, w jakiej się znajduje. Bóg nie żąda rzeczy niemożliwych, rzeczy nie do wykonania. On mówi, abyśmy żyli według Jego przykazań, świadczyli o tym swoją postawą. Warto więc wsłuchać się i przemyśleć dziś na nowo pouczenie Apostoła Jakuba: "Przyjmijcie w duchu łagodności zaszczepione w was słowo, które ma moc zbawić dusze wasze. Wprowadzajcie zaś w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie".
ks. Leszek Smoliński
Złota myśl tygodnia
Czy gdyby chłopak tak Ci się oświadczał, jak Ty modlisz się do Jezusa, przyjęłabyś te oświadczyny?
ks. Piotr Pawlukiewicz
Patron tygodnia - 3 września
św. Feba z Kenchr
Feba znana jest wyłącznie z Listu św. Pawła do Rzymian (Rz 16, 1-2). Apostoł mówi o niej z najwyższym uznaniem i wdzięcznością. Ta mieszkanka Kenchr oddawała najwidoczniej wiele usług Pawłowi i innym chrześcijanom, miała zaś do tego liczne okazje, bo mieszkając w jednym z dwóch portów starożytnego Koryntu, mogła ich często spotykać, zwłaszcza gdy podróżowali z Efezu do Grecji. Paweł poleca ją z kolei chrześcijanom Rzymu, dokąd się widocznie wybierała. Można też wnosić, że chodziło w tej zamierzonej podróży o doniosłe sprawy, skoro Apostoł czyni to z serdecznym naleganiem. Na marginesie tego nalegania egzegeci wyrażają powszechnie przypuszczenie, że Feba była doręczycielką Pawłowego listu. Apostoł nazywa ją ponadto siostrą, ale także diakonisą. Nie wiadomo, czy miał tu na myśli liczne cenne sprawowane przez nią posługi w ogóle, czy też urzędową funkcję znaną później w Kościele. Tradycyjnie przypuszcza się, że Feba była wdową.
Martyrologium Rzymskie wspomina ją 3 września, jest to jednak data zupełnie dowolna, nie oparta na starożytnych wspomnieniach.
Opowiadanie
Baryłka
Żył sobie kiedyś pewien rycerz, który z wielką odwagą walczył na wszystkich frontach swojego Królestwa. Aż któregoś dnia potknął się, kusza przecięła mu nogę i omal nie doprowadziła go do śmierci.
Kiedy leżał ranny na ziemi, przyśniło mu się niebo. Było ono jednak bardzo daleko, prawie całkowicie poza zasięgiem jego możliwości. Tymczasem piekło, ze swoją bramą na oścież otwartą, z której buchał ogień, znajdowało się bardzo blisko. Rycerz ten rzeczywiście od pewnego czasu odrzucił wszelkie reguły i obietnice rycerskie, a przeobraził się w zwykłego żołdaka, który zabijał i popełniał wiele zła, nie biorąc pod uwagę drugiego człowieka.
Pełen strachu, rzucił hełm, miecz i zbroję, i udał się pieszo do jaskini, gdzie przebywał pewnien święty pustelnik.
Ojcze mój, chciałbym otrzymać rozgrzeszenie z moich win, ponieważ bardzo obawiam się o zbawienie duszy. Przyjmę wszelki rodzaj pokuty. Niczego się nie lękam.
Dobrze mój synu - odpowiedział pustelnik - zrobisz tylko jedną rzecz: idź i napełnij wodą tę beczułkę i wróć z nią do mnie.
Och! to jest pokuta dla dzieci i dla kobiet! - wykrzyknął nasz rycerz, podnosząc wojowniczo rękę w górę. Lecz wizja diabła śmiejącego się szyderczo, szybko go ostudziła.
Wziąwszy baryłeczkę pod pachę, mrucząc udał się w kierunku rzeki. Zanurzył baryłkę w wodzie, lecz ta nie chciała się napełnić.
To są czary - krzyknął pokutnik - ale teraz zobaczymy.
Poszedł do innego źródła. Baryłeczka była nadal pusta. Wściekły udał się do wioskowej studni. Trud daremny. Rok później, stary pustelnik ujrzał go z daleka, w podartych łachmanach, z krwawiącymi nogami i z pustą baryłeczką pod pachą.
Mój ojcze - rzekł rycerz (to był właśnie on), głosem niskim i zbolałym.
Odwiedziłem wszystkie rzeki i źródła Królestwa. Nie mogłem napełnić baryłki... Teraz wiem, że moje grzechy nie będą odpuszczone. Będę potępiony na wieczność! Ach moje grzechy, grzechy tak bardzo ciężkie... Zbyt późno zacząłem za nie żałować.
Łzy strumieniem spływały mu po policzkach. Jedna z nich, bardzo maleńka, spływając po brodzie, spadła do baryłki. W jednym mgnieniu oka baryłeczka napełniła się aż po brzegi wodą czystą, świeżą i dobrą, taką, jakiej nigdy nie widziano.
Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 93.
Starożytny stan dziewic poświęconych Bogu rozkwita dziś na nowo. Konsekrowane przez biskupa dziewice łączą się szczególną więzią z Kościołem lokalnym, któremu służą pozostając w świecie. Żyją osobno lub razem z innymi i są wizerunkiem przyszłego wieku. Pustelnicy i pustelnice należą do starożytnych zakonów lub nowych zgromadzeń, lub też bezpośrednio podlegają biskupowi. Przez oderwanie od świata przypominają o jego przemijalności, a przez post i pokutę o potrzebie nieustannego przebywania z Bogiem. W dzisiejszym Kościele odrodziła się także praktyka konsekracji wdów oraz wdowców znana od czasów apostolskich. Takie osoby składają wieczysty ślub czystości, poświęcając się modlitwie i służbie Kościołowi.
Wszystkie osoby konsekrowane łączy to, że "na mocy samej konsekracji poświęcają się na służbę Kościołowi" (KKK 931) i nawet gdy prowadzą życie zupełnie ukryte, ich powołanie jest "misyjne", służy rozkrzewianiu Królestwa Bożego. Można też powiedzieć, że z im większą gorliwością osoby konsekrowane łączą się z Chrystusem przez ofiarowanie siebie samych, tym bujniejsze staje się życie Kościoła, a jego praca apostolska wydaje dorodniejsze plony (por. DZ 1).
bp Andrzej Czaja