XXIV Niedziela Zwykła - 15 września 2024

Refleksja

W epoce badań, ankiet, plebiscytów popularności i sondaży łatwo możemy się przekonać, duże znaczenie w życiu ludzi odgrywa opinia. Można ją bardzo szybko zweryfikować na podstawie konkretnych słupków, wykresów i wyliczeń. Okazuje się, że pomimo błędu statystycznego, dane mogą okazać się jednak niewystarczające.

Jak przekazuje ewangelista św. Marek, Jezus "udał się ze swoimi uczniami do wiosek pod Cezareą Filipową. W drodze pytał uczniów: Za kogo uważają Mnie ludzie?". Dopiero Piotr wyznaje "Ty jesteś Mesjasz". Apostołowie ku takiej wierze szli powoli. Był czas, gdy pytali: "Co to za człowiek, któremu nawet wicher i jezioro są posłuszne?". Czas niepewności jednak minął. Do takiej wiary musieli dojrzewać. Do wiary, która nie jest ludzkim przeświadczeniem, ale darem łaski. W swoistym sondażu, który pojawia się w dzisiejszym fragmencie Ewangelii widzimy, że w życiu Jezusa zachodzą istotne zmiany. Dotychczas usiłował On ukryć swoją najgłębszą tożsamość mesjańską, choć nie zawsze Mu się to udawało. Teraz jednak następuje zmiana: Jezus mówi, kim jest naprawdę, ale jednocześnie bez ogródek mówi o swej męce i zmartwychwstaniu.

Nierzadko nasza sytuacja jest podobna do sytuacji uczniów. Jesteśmy z Panem, spotykamy się z Nim na modlitwie, staramy się żyć po chrześcijańsku. Jednak gdy pada zasadnicze i fundamentalne pytanie: "Za kogo uważasz Jezusa? Kim On dla Ciebie jest?", często nie umiemy na nie odpowiedzieć. Dlaczego? Pytanie o tożsamość Chrystusa jest nierozłącznie związane z pytaniem o naszą własną tożsamość. Niejednokrotnie mamy problemy ze znalezieniem odpowiedzi na pytanie, kim jesteśmy. Im bliżej Jezusa jestem, im bardziej poznaję Jego osobę, tym bardziej zaczynam rozumieć siebie. Nie rozumiem siebie bez Chrystusa i nie rozumiem Jego, nie próbując odpowiedzieć na pytanie, kim jestem. To właśnie jest sztuka - odnaleźć swoją własną drogę do Chrystusa. Nasza odpowiedź na Chrystusowe pytanie nie ma być szybka, ale prawdziwa i ugruntowana.

Kim dla ciebie jest Jezus i Jego Ewangelia? Czy jesteś gotów przyjąć ją bez zastrzeżeń? Już prawie dwa tysiące lat staje Jezus ciągle pytając: "Kim ja jestem dla ciebie?" Nie zadowala Go cytowanie najbardziej uczonych odpowiedzi na Jego temat. Bo dla Jezusa liczy się nasza osobista odpowiedź. To pytanie wybija nas z bycia badaczem opinii publicznej. Musimy odpowiedzieć, sięgając do własnego serca. Dopiero wtedy staniemy się autentycznymi świadkami Jego miłości w świecie, umiejętnie łącząc wyznawaną wiarę z uczynkami.

ks. Leszek Smoliński

Złota myśl tygodnia

Wielu ludzi nie nauczyło się Chrześcijaństwa, tylko nauczyło się wyrobu chrześcijańskopodobnego. I mówi: "eee... ten Kościół to mi nic nie daje". No jasne, że ci nic nie daje, bo to nie jest Chrześcijaństwo.

ks. Piotr Pawlukiewicz

Patron tygodnia - 17 września

św. Jan Macías

Jan Macías urodził się w roku 1585 w Estramadurze (Hiszpania) w rodzinie katolickiej, w której nauczył się jeszcze w dzieciństwie czułego nabożeństwa do Matki Bożej. Miał zwyczaj trzykrotnego odmawiania różańca św. w ciągu dnia: za siebie, za grzeszników i za dusze czyśćcowe; zwyczajowi temu pozostał wierny przez całe życie. Ujrzawszy w pewnej wizji Ojczyznę niebieską, zapragnął udać się do Ameryki Południowej, by czuć się wygnańcem na ziemi.

Przybył do Peru, gdzie początkowo pracował na farmie przy hodowli bydła, następnie wstąpił do Zakonu Kaznodziejskiego i przywdział habit brata konwersa. Nosząc ów habit, stał się opiekunem ubogich: sam szukał ich w ich mieszkaniach i wspierał z najczulszą i najdelikatniejszą troskliwością. Dał się poznać w klasztorze św. Marii Magdaleny, a także poza jego murami, jako pełen pokory i miłości. Przez 22 lata pełnił funkcję furtiana, oddając się licznym dziełom miłosierdzia. Podają, że żywił aż do 200 osób dziennie, usługując im na kolanach. Słynął również z niezwykłych umartwień. Podobnie jak św. Marcin de Porres, znosił krzywdy.

Jan zmarł 16 września 1645 roku. Jego ciało spoczywa w Limie w bazylice Świętego Różańca. Na obrazach pokazywany w habicie brata konwersa (biała suknia i czarny szkaplerz) w otoczeniu biednych. Papież Paweł VI zaliczył go do grona świętych 28 września 1975 r.

Opowiadanie

Korona

Pewien święty przybył do nieba, w nagrodę dano mu koronę z czystego złota. Szczęśliwy i dumny ze swego wyróżnienia przechadzał się po drogach nieba, i spostrzegł po jakimś czasie, że większość świętych nosiła korony ozdobione klejnotami i szlachetnymi kamieniami.

Z małą nutką żalu w głosie spytał:

Dlaczego moja korona nie ma nawet jednego klejnotu?

Anioł odpowiedział:

Ponieważ na żaden nie zasłużyłeś. Klejnoty te są łzami, jakie święci wylali na ziemi. Ty nigdy nie płakałeś.

Jak mogłem płakać? - spytał święty - gdy byłem tak szczęśliwy, będąc zanurzony w miłości Boga?

To jest na pewno bardzo wielka rzecz - odpowiedział anioł. - Stąd też korona twa jest cała ze złota. Ale szlachetne klejnoty i kamienie należą się tym, którzy kiedyś płakali.

Wierzę w Kościół - katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 95.

Nie chodzi bynajmniej o zastępowanie pasterzy diakonami, w sytuacji, gdy tych pierwszych zaczyna brakować. Pasterzy nie da się zastąpić diakonami czy referentami pastoralnymi, ponieważ tylko oni mogą sprawować świętą władzę w Kościele, jako mający udział w kapłaństwie hierarchicznym. Ojcowie Soboru Watykańskiego II przywrócili posługę diakona stałego, kierując się przede wszystkim dobrem wiernych, tak jak to miało miejsce w pierwszej gminie chrześcijańskiej. W Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium jednoznacznie orzekli: "Na niższym szczeblu hierarchii stoją diakoni, na których nakłada się ręce «nie dla kapłaństwa, lecz dla posługi». Umocnieni bowiem łaską sakramentalną, w posłudze liturgii, słowa i miłości służą Ludowi Bożemu w łączności z biskupem i jego prezbiterium" (KK 29).

Dobro Kościoła opolskiego, całej wspólnoty i poszczególnych wiernych stanowi więc pierwszą rację wprowadzenia diakonatu stałego. Chodzi o to, że w sytuacji wielu wyzwań, które niesie z sobą nasza codzienność, nie możemy lekceważyć posługi, którą z Bożego natchnienia ustanowili Apostołowie i która może okazać się wielkim dobrodziejstwem w życiu i funkcjonowaniu naszego Kościoła.

Diakon stały może wspomagać pasterzy w posłudze liturgicznej i duszpasterskiej. Może udzielać chrztu, błogosławić małżeństwa, rozdzielać komunię świętą, wygłaszać kazania, prowadzić pogrzeby. Może być bardzo pomocny w różnych formach parafialnej i ponadparafialnej aktywności: w pracy z młodzieżą, w szkolnictwie, w służbie zdrowia, w działalności charytatywnej, w animowaniu dzieła nowej ewangelizacji czy w formowaniu różnego rodzaju grup zawodowych.

bp Andrzej Czaja